Niemożliwe, że tak długo mnie tu nie było. W tym czasie, wierzcie lub nie, nauczyłem się pić. Chyba skłoniły mnie do tego upały. A może to podróże kształcą? Bo byłem z wizytą zagraniczną u babci i dziadka, którzy mieszkają w Hiszpanii, w której było zdecydowanie chłodniej niż w Warszawie.
Niemożliwe, ale prawdziwe, że w najbliższy poniedziałek skończę 11 miesięcy. I tym samym rozpocznę ostatni tydzień bycia niemowlakiem. Może kogoś to pocieszy (jakąś matkę?...), że nadal najbardziej lubię jeść mleko mamy, nadal nie umiem samodzielnie zasypiać, nadal budzę się w nocy, nadal moczę pieluchy i nadal płaczę bez żadnego gołym okiem dostrzegalnego powodu. I nadal jestem najwspanialszym, najmądrzejszym, najśliczniejszym, najkochańszym, wszystko naj chłopakiem na świecie.
Moja buzia to nie tunel. Uwielbiam jedzenie. Uwielbiam je samodzielnie wkładać do buzi. Zachęcam wszystkie bobasy do wpadania w histerię na widok zbliżającej się do ich twarzy łyżeczki z mdłą papką. Jedzenie powinno być ostre i najlepiej z dużą ilością czosnku.
poniedziałek, 27 czerwca 2011
piątek, 3 czerwca 2011
Wykluczony cyfrowo
Dołączyłem do grupki tych dzieci, które mają zmniejszone szanse w edukacji. Jestem wykluczony cyfrowo. Nie mamy w domu internetu.* Co to oznacza dla mnie? Poza tymi oczywistymi brakami w edukacji, na które jestem skazany... Oznacza to, że moja mama nie ma dostępu do tych wszystkich blogów z cudacznymi przepisami typu quinoa patties, w zrobienie których włożyła dużo serca, wysiłku oraz pozytywnych myśli o tym jakie-to-zdrowe. Niestety, mnie wspomniane kotleciki nie smakowały, rzucałem je na podłogę wyłożoną starym obrusem i ćwiczyłem wydawanie odgłosu "bleeeeeeeee!"
Nie mamy internetu. Nie ma dostępu do tych cudzacznych blogów. Więc mama zrobiła lasagnę według przepisu z opakowania od makaronu. I co? Pyszna! Mama nawet przekonała się, że zrobienie sosu beszamelowego jest bajecznie proste i warto jest go dodawać do tej potrawy, co jej nigdy wcześniej nie przyszło do głowy.
* Tak, wiem. Dziwnie to brzmi, bo w końcu piszę internetowego bloga. Zgaduj zgadula!
Nie mamy internetu. Nie ma dostępu do tych cudzacznych blogów. Więc mama zrobiła lasagnę według przepisu z opakowania od makaronu. I co? Pyszna! Mama nawet przekonała się, że zrobienie sosu beszamelowego jest bajecznie proste i warto jest go dodawać do tej potrawy, co jej nigdy wcześniej nie przyszło do głowy.
* Tak, wiem. Dziwnie to brzmi, bo w końcu piszę internetowego bloga. Zgaduj zgadula!
Ponieważ jesteśmy wykluczeni cyfrowo, więc mam duuużo czasu na ćwiczenie picia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)