piątek, 27 maja 2011

Zabawki edukacyjne

Jestem zdania, że jedzenie to prawdopodobnie najlepsza zabawka edukacyjna. I do tego jadalna! Można połykać małe części i nic się nie stanie. :-) Nic lepiej nie rozwija zmysłów, koordynacji, samodzielności niemowlaka niż... samodzielne jedzenie.

środa, 18 maja 2011

Wegedzieciak

Jestem wegetarianinem. Z wyboru. Raz spróbowałem łososia, ale był bleeee. Raz przez pomyłkę nawsuwałem się serka homogenizowanego Danio, w którego składzie mama (post factum, niestety) wykryła żelatynę wieprzową. Serek był pyszny, ale po zapoznaniu się ze składem, stwierdzam jednak, że był również bleeeee. I tym sposobem od urodzenia jestem wegedzieciakiem i jak do tej pory jest OK. Zamiast "schabowych i mielonych" jem komosę ryżową i amarantus, zamiast szynki - humus. I tak dalej.

niedziela, 15 maja 2011

Kaszka na dobranoc

Nie jadam kaszek na dobranoc. Po pierwsze: są niesmaczne, po drugie: mają podejrzany skład, po trzecie: noce wcale nie są po nich takie dobre. To znaczy dla mnie są dobre, ale pewnie już nie są takie dobre dla moich rodziców, którzy lubią, jak w nocy śpię.
Ktoś napisał na kaszkach, że po tak pożywny posiłku niemowlę ma szansę na przespanie całej nocy. Dobre... Świetne! Od kiedy to napisali na pudełku, mogę się założyć, że sprzedaż wzrosła momentalnie. Pewnie każdy rodzic czeka z utęsknieniem na moment, kiedy jego niemowlę dorośnie do jedzenia "kaszki na dobranoc", z której podaniem wiąże się ta wielka obietnica. A tu niespodzianka! O spaniu nie ma mowy.
Dzisiaj jakoś tak się złożyło, że wieczorem dostałem "kaszkę na dobranoc" domowej roboty (manna z bananami i cynamonem, mmmmmm!). Wspaniały zastrzyk energii! Jest już 9 PM, a po mnie wciąż nie widać zmęczenia, piszę sobie bloga, a spanie nie jest w moich planach na najbliższy czas.

środa, 11 maja 2011

Niejadalne

Można próbować zjeść prawie wszystko. Odkrywam to powoli i cieszę się tym coraz bardziej. Dużo czasu spędzam na podłodze, leżę na jakiejś macie otoczony jakimiś zabawkami. Nuda. Prawdziwa zabawa i prawdziwe wyzwanie to wciąż próbować jeść rzeczy niejadalne. Wczoraj lizałem podłogę (może być, powtórzę to), dzisiaj połknąłem jakiś kłak (kurz? bleeee), jutro mam w planach próbować odgryźć nogę od krzesła w kuchni. I jestem tą perspektywą bardzo podekscytowany. Noga jest metalowa, a ja jeszcze metalu nie kosztowałem. Tak ładnie wygląda. Błyszczy się...
A tak na serio to ostatnio jadłem lasagnę i szparagi i jestem wniebowzięty.

piątek, 6 maja 2011

Różne kubeczki

Jestem wyłącznym właścicielem trzech kubeczków, poza tym mam prawo do korzystania z całego arsenału naczyń do picia znajdującego się w naszym domu. Do tego mogę pić wszystko, na co tylko mam ochotę: wodę, sok, herbatę rooibos. Ale ja mam ochotę tylko na mleko mamy, którego nie zamierzam pić z żadnego naczynia. Tylko, czy mleko mamy to picie? Zastanawiają się niektórzy.
Wszystkim tym, którzy się zastanawiają, z chęcią zaprezentuję swoje umiejętności. Doidy Cup unoszę wysoko nad głowę, przekręcam do góry dnem i robię sobie prysznic. Dzióbek mojego kubka-niekapka gryzę zapamiętale, a przypadkowo połknięte krople napoju wypluwam. Rurkę z bidonu potrafię z dużą precyzją wsadzić sobie do nosa. Każde inne naczynie mam ochotę złapać w dwie rączki i uderzać nim o blat stołu. Z piciem to chyba nie ma nic wspólnego. Ale doprawdy, kto by pił jakieś obrzydlistwa, skoro można się napić mleka, przytulając się do mamy?...



środa, 4 maja 2011

Cała prawda o gryzakach

Gryzaki są niepotrzebne. Po pierwsze, są beznadziejne w smaku. Po drugie, kto by chciał wsadzać sobie do buzi tworzywa sztuczne, podczas gdy ulgę mogą przynieść... mocno schłodzone warzywa. Tak, warzywa są najlepsze na ząbkowanie. Chyba rośnie mi jakiś pierwszy ząb (nareszcie!), co objawia się tym, że nerwy mi puszczają z najdrobniejszych powodów. Wszelkie próby podania mi gryzaków wyciągniętych z lodówki skończyły się moją dezaprobatą, albo tylko chwilowym ukojeniem. Ale zimnego selera naciowego mogę possać. Z chęcią...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...