Już nie jestem bobasem! Jednak nadal żywię się według metody BLW (z "bobasem" w nazwie). I jest coraz ciężej. Dla mamy - oczywiście! Po pierwsze, nie chce mi się ostatnio siedzieć w moim krzesełku, więc urządzam sobie piknik na podłodze w kuchni.
Żądam podania sobie koszyczka malin do każdego posiłku. I choć lubię placki ziemniaczane i pomidory (na załączonym zdjęciu), to jednak wolę maliny. Ale to jest w porządku, bo w końcu to ja wybieram, co jem.
Uwielbiam pić wodę. Co może niejednego zdziwić, pijam jedynie Muszyniankę, albo przegotowaną warszawską kranówkę. Proszę się nie przerażać. Nic mi nie jest!
Najbardziej lubię podjadać, kiedy mama gotuje obiad. Lubię też wylizywać miseczki. Podsumowując, naprawdę nudzi mnie jedzenie przy stole.
Nas Marysiu woda nie dziwi. Ela pije tylko wodę (przegotowaną kranówkę wrocławską) i też ma się świetnie. :D. Pozdrawiamy Antosia!
OdpowiedzUsuńświetny blog, pozdrawiamy z naszego
OdpowiedzUsuń