To przypadek (chyba), że tytuł dzisiejszego artykułu nawiązuje do rozprawy doktorskiej o Marii Konopnickiej. O Lacanie też tu dziś nic nie napiszę. Śmiem jednak podejrzewać, że francuski psychoanalityk był karmiony papkami, a polska pisarka raczej nie. Ale to tylko moje bobasowe spekulacje.
Jak w psychoanalizie, tak i w BLW - symptomy muszą być. Po pierwsze i najważniejsze dziecina musi siedzieć pewnie i samodzielnie, albo z niewielkim podparciem i pomocą z zewnątrz. No tak... Są tacy nieszczęśnicy wśród bobasów, choć to zupełnie normalne i nie powinno skłaniać matek do prowadzania pociech do doktora, którzy siedzą samodzielnie trochę później niż w rocznicę 6 miesięcy od swoich narodzin. To ja! W krzesełku nie wytrzymam ani chwili. Co innego na kolanach u mamy. Tam sobie siedzieć mogę i zajadać samodzielnie z maminego talerza. Dobrym patentem - tak mama czytała na jakimś forum - dla bobasów (a raczej ich rodziców) siedzących na kolanach dorosłego jest postawienie lustra na stole przed zajadającą parą. Wtedy widać, co i w jak wielkich kawałkach wpycham sobie do buzi. Powiem szczerze, że patent z lustrem nie służy niczemu innemu, jak zaspokojeniu ciekawości rodzica.
Symptomów przed rozpoczęciem BLW przydałoby się więcej niż tylko siedzenie. Łapanie grzechotek i wsadzanie ich do buzi - od kiedy tego się nauczyłem, oczywiste było, że identycznie postąpię z położonym przede mną jedzeniem.
Aż trudno nie wspomnieć o tym wszystkim, co do jedzenia jest zupełnie zbędne, czyli o zębach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz