Moja buzia to nie tunel. Uwielbiam jedzenie. Uwielbiam je samodzielnie wkładać do buzi. Zachęcam wszystkie bobasy do wpadania w histerię na widok zbliżającej się do ich twarzy łyżeczki z mdłą papką. Jedzenie powinno być ostre i najlepiej z dużą ilością czosnku.
piątek, 22 kwietnia 2011
Zrobiony w jajo
Im bliżej Wielkanocy, tym bardziej czuję się zrobiony w jajo. Babcia przysłała mi paczkę na święta. Poza kilkoma za dużymi ubrankami (co, o dziwo, wzbudza ogólną radość, że lepiej za duże niż za małe) w paczce było naprawdę dużo wielkanocnych czekoladowych jaj. Do Wielkanocy jest jeszcze trochę czasu, a połowa moich jajek jest już zjedzona. Niestety, nie przeze mnie. Truskawki to mi dali, ale o czekoladzie nie ma mowy... Bo cukier, bo orzechy, bo alergen, bo coś tam. Nie pomagają moje lamenty. Nie pomaga nawet argument, że przecież poszedłem na pocztę i stałem w kolejce, żeby te jajka odebrać. Muszę się zatem zadowolić za dużymi ubrankami, a żeby do nich szybko dorosnąć, w tę Wielkanoc nawsuwam się polskich pisanek z prawdziwych jaj. A jak dobrze pójdzie, to może uda mi się zmiękczyć serce polskiej babci i spróbuję też colomby.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz