Moja buzia to nie tunel. Uwielbiam jedzenie. Uwielbiam je samodzielnie wkładać do buzi. Zachęcam wszystkie bobasy do wpadania w histerię na widok zbliżającej się do ich twarzy łyżeczki z mdłą papką. Jedzenie powinno być ostre i najlepiej z dużą ilością czosnku.
środa, 21 września 2011
A kuku!
Uwielbiam bawić się w "a kuku"! Świetna gra. Doprawdy. Geniuszem był ten, kto ją wymyślił. Potrafi na dobre zająć mnie w podczas jazdy w foteliku samochodowym albo zatrzymać na przewijaku podczas przewijania. Naprawdę, w tą grę potrafię grać tak długo jak rodzice w scrabble. I do tego jako baby-lingwista zastanawiam się, skąd się wzięło to "a kuku". Od kukułki?
wtorek, 13 września 2011
Kotek lubi wybór
Czy już wspominałem o tym, że strasznie sobie brudzę budzię przy jedzeniu?
Myślę, że widok ściany za mną, tej strasznie brudnej, pocieszy niejedną mamę BLW-owego bobasa.
Myślę, że widok ściany za mną, tej strasznie brudnej, pocieszy niejedną mamę BLW-owego bobasa.
niedziela, 11 września 2011
sobota, 10 września 2011
Zdrowa żywność
Mama nareszcie wyluzowała. Chyba miała już dość tego, że wciąż rzucałem na podłogę kotleciki z quinoi i ciecierzycy. Cóż... ile razy dziennie można zmywać wmasowane w ścianę brokuły? Więc w tym tygodniu nareszcie jedliśmy tylko zdrowe jedzenie. Jogurty z cukrem w składzie, parówki i... frytki. Proszę się nie przerażać. Frytki to w końcu ziemniaki, ziemniaki to warzywa, ergo: zdrowa żywność. Mniam!
piątek, 2 września 2011
Nektarynki
Zajadam w szalonych ilościach, z wielką pasją, ze smakiem. Spieszę się, bo już niedługo jesień. Skończą się owoce. Zostaną tylko jabłka i gruszki, i... banany.
piątek, 26 sierpnia 2011
Już nie bobas, ale lubi wybór
Już nie jestem bobasem! Jednak nadal żywię się według metody BLW (z "bobasem" w nazwie). I jest coraz ciężej. Dla mamy - oczywiście! Po pierwsze, nie chce mi się ostatnio siedzieć w moim krzesełku, więc urządzam sobie piknik na podłodze w kuchni.
Żądam podania sobie koszyczka malin do każdego posiłku. I choć lubię placki ziemniaczane i pomidory (na załączonym zdjęciu), to jednak wolę maliny. Ale to jest w porządku, bo w końcu to ja wybieram, co jem.
Uwielbiam pić wodę. Co może niejednego zdziwić, pijam jedynie Muszyniankę, albo przegotowaną warszawską kranówkę. Proszę się nie przerażać. Nic mi nie jest!
Najbardziej lubię podjadać, kiedy mama gotuje obiad. Lubię też wylizywać miseczki. Podsumowując, naprawdę nudzi mnie jedzenie przy stole.
Żądam podania sobie koszyczka malin do każdego posiłku. I choć lubię placki ziemniaczane i pomidory (na załączonym zdjęciu), to jednak wolę maliny. Ale to jest w porządku, bo w końcu to ja wybieram, co jem.
Uwielbiam pić wodę. Co może niejednego zdziwić, pijam jedynie Muszyniankę, albo przegotowaną warszawską kranówkę. Proszę się nie przerażać. Nic mi nie jest!
Najbardziej lubię podjadać, kiedy mama gotuje obiad. Lubię też wylizywać miseczki. Podsumowując, naprawdę nudzi mnie jedzenie przy stole.
środa, 17 sierpnia 2011
wtorek, 9 sierpnia 2011
Niech żyje bal!
Ach, dziękuję wszystkim za życzenia urodzinowe, prezenty, kartki, mejle, posty na facebooku. I te pe. W niedzielę odbyła się moja impreza urodzinowa. Poszliśmy całą naszą paczką na nasz ulubiony brunch. Nie byl to mój pierwszy raz w restauracji. Ba, nie był to nawet mój pierwszy raz na rzeczonym brunchu. Jednak po raz pierwszy jadłem tam dorosłe jedzenie i w pełni skorzystałem z bufetu. Popróbowałem sushi (uwaga, bez surowej ryby), zjadłem sobie krewetkę (miałem to już wcześniej za sobą). Generalnie mogłem jeść wszystko, czego tylko zapragnąłem. Jednakże, gdy zażądałem kawy, nie dano mi jej. Mogłem nawet jeść ciasto, ale zupełnie nie miałem na nie ochoty. Oddałem się konsumpcji bułki, brzoskwni, pomidora i zupy pomidorowej.
Jedzenie, jedzeniem. Nie tylko wokół niego świat się kręci. Najadłem się szybko i zostałem przeniesiony do basenu z piłeczkami. Matko, jakie to jest fajne. Siedzisz sobie w takim basenie, wokół są fajne kulki i widok na Pałac Kultury. No bosko po prostu! Nie miałem zamiaru stamtąd wychodzić. Wyciągnięto mnie przemocą wbrew mojej woli i ku przerażeniu innych brunchowiczów słuchających moich krzyków. Jednak musiałem wrócić do domu przed burzą...
Jedzenie, jedzeniem. Nie tylko wokół niego świat się kręci. Najadłem się szybko i zostałem przeniesiony do basenu z piłeczkami. Matko, jakie to jest fajne. Siedzisz sobie w takim basenie, wokół są fajne kulki i widok na Pałac Kultury. No bosko po prostu! Nie miałem zamiaru stamtąd wychodzić. Wyciągnięto mnie przemocą wbrew mojej woli i ku przerażeniu innych brunchowiczów słuchających moich krzyków. Jednak musiałem wrócić do domu przed burzą...
czwartek, 4 sierpnia 2011
Roczek
Dziś są moje pierwsze urodziny. Przez cały dzień czułem się z tego powodu wyjątkowo. I tak się też zachowywałem. Nie spałem. Nie chciałem jechać w swoim wózku. Ba, nie chciałem być noszony w nosidle. Wmasowałem całego banana w ścianę w kuchni i zjadłem masę brudu z podłogi.
Mama mówi, że to był najwspanialszy rok i że ona również jest o rok starsza. I o wiele mądrzejsza. Rok bycia mamą nauczył ją tak wiele jak nic nigdy dotąd. Dobrze wiedzieć. Już teraz obmyślam, jak sprawić, by za rok mama była jeszcze mądrzejsza!
Mama mówi, że to był najwspanialszy rok i że ona również jest o rok starsza. I o wiele mądrzejsza. Rok bycia mamą nauczył ją tak wiele jak nic nigdy dotąd. Dobrze wiedzieć. Już teraz obmyślam, jak sprawić, by za rok mama była jeszcze mądrzejsza!
niedziela, 31 lipca 2011
Ciągle pada
Podobno w drugiej dekadzie sierpnia pogoda ma być boska i będziemy mogli nieustannie zabawiać się uczęszczaniem na Otwarte Kąpielisko w Parku Szczęśliwickim, ale jak na razie muszę zadowolić się rozrywkami domowymi i ograniczonym pobytem na świeżym powietrzu. Cóż, ciągle pada. Pada? Leje! Za oknem ściana deszczu, głowy się nie da wystawić z mieszkania. Muszę zabawiać się w czterech ścianach.
Po pierwsze, ćwiczę pilates.
Po drugie, podjąłem się próby zbudowania Stonehenge'a z zabawek.
Pracuję nad autorską kolekcją biżuterii, "Antek for Men".
Projektuję nakrycia głowy i zajadam się pluszowym porem z Ikei.
Spędzam dużo czasu w towarzystwie Pani Pszczoły.
Raczkuję jak szalony, ale jak trzeba potrafię spokojnie pozować Mamusi do portretu.
Po pierwsze, ćwiczę pilates.
Po drugie, podjąłem się próby zbudowania Stonehenge'a z zabawek.
Pracuję nad autorską kolekcją biżuterii, "Antek for Men".
Projektuję nakrycia głowy i zajadam się pluszowym porem z Ikei.
Spędzam dużo czasu w towarzystwie Pani Pszczoły.
Raczkuję jak szalony, ale jak trzeba potrafię spokojnie pozować Mamusi do portretu.
wtorek, 26 lipca 2011
To jest blog o BLW...
... ale kto by się tam interesował jedzeniem. Ja umiem stać. Potrzebuję solidnej podpórki i sobie stoję, stoję, podskakuję i BACH, BUM, BĘC. Walnąłem się w głowę. Znowu. Już nawet nie płaczę, jak się tak walnę. Kto by tam płakał. Staję znowu. I sobie stoję, stoję, stoję, już wszyscy myślą, że będę stał, a tu BACH, BUM, BĘC. Walnąłem się w głowę.
PS. Niedługo moje pierwsze urodziny. Już jadą do mnie prezenty. Pierwsza przyjechała do mnie z Anglii pani Pszczoła. Prezent od Babci Ba.
PS. Niedługo moje pierwsze urodziny. Już jadą do mnie prezenty. Pierwsza przyjechała do mnie z Anglii pani Pszczoła. Prezent od Babci Ba.
środa, 20 lipca 2011
Sama natura
Brud z podłogi jest niesmaczny, ale i tak nie powstrzymuje mnie to przed nieustannym próbowaniem, jak smakują różne kłaczki. Od kilku dni jesteśmy u Babci i Dziadka. Moja dieta zmieniła się tutaj diametralnie. Babcia i Dziadek mają ogród, w którym spędzam cały czas, wylegując się na trawie. Ileż w trawniku jest rzeczy, które warto popróbować! Robaczki różnego rodzaju - źródło wapnia i fosforu. Trawa - to przecież warzywko. Liście - znowu warzywko. I tak dalej... Dzisiaj, po nocnym deszczu, wszędzie pojawiły się ślimaki, niestety tych nie zdołałem nawet wziąć do rączki. Mama ich nie znosi.
Wiem, ten kolaż niezbyt pasuje do tego artykułu, ale ja tak fajnie jem chleb...
Wiem, ten kolaż niezbyt pasuje do tego artykułu, ale ja tak fajnie jem chleb...
wtorek, 19 lipca 2011
Rutyna
Rutyna? Raczej jej brak. Wciąż słyszę jęki moich rodziców, którzy pragną, żebym zasypiał od razu po kąpieli i wieczornym mleku mamy. Tak jak te grzeczne zdyscyplinowane bobasy z książek Tracy Hogg i Giny Ford. Eeee, a te bobasy naprawdę istnieją? Czy to fikcja poetycka?
Jakoś ostatnio nie chce mi się zasypiać wieczorem. Niby dlaczego ja mam iść spać tak wcześnie, a rodzice o wiele później? Widzę tu jakiś rodzaj niesprawiedliwości. Dyskryminowanie młodszych i tak dalej...
Ostatniej nocy wyczerpani usypianiem mnie rodzice zgłodnieli. Poszli do kuchni jeść późną kolację, no to się dołączyłem. Zjadłem banana, wypiłem kubek wody i... wcale nie poczułem się po tym bardziej senny. Od tej wody strasznie chciało mi się siusiu.
Jakoś ostatnio nie chce mi się zasypiać wieczorem. Niby dlaczego ja mam iść spać tak wcześnie, a rodzice o wiele później? Widzę tu jakiś rodzaj niesprawiedliwości. Dyskryminowanie młodszych i tak dalej...
Ostatniej nocy wyczerpani usypianiem mnie rodzice zgłodnieli. Poszli do kuchni jeść późną kolację, no to się dołączyłem. Zjadłem banana, wypiłem kubek wody i... wcale nie poczułem się po tym bardziej senny. Od tej wody strasznie chciało mi się siusiu.
czwartek, 14 lipca 2011
Wakacje!
Lato jest cudowne! Pogoda jest piękna, więc bywam wciąż na dworze. Na dworze też jadam. Aktualnie moim ulubionym jedzeniem są maliny. Smaczne są. To fakt. Fajnie też się rozmazują na ubraniu. Łatwo rozgniatają się w dłoni. Można nimi karmić mamę.
poniedziałek, 27 czerwca 2011
Niemożliwe
Niemożliwe, że tak długo mnie tu nie było. W tym czasie, wierzcie lub nie, nauczyłem się pić. Chyba skłoniły mnie do tego upały. A może to podróże kształcą? Bo byłem z wizytą zagraniczną u babci i dziadka, którzy mieszkają w Hiszpanii, w której było zdecydowanie chłodniej niż w Warszawie.
Niemożliwe, ale prawdziwe, że w najbliższy poniedziałek skończę 11 miesięcy. I tym samym rozpocznę ostatni tydzień bycia niemowlakiem. Może kogoś to pocieszy (jakąś matkę?...), że nadal najbardziej lubię jeść mleko mamy, nadal nie umiem samodzielnie zasypiać, nadal budzę się w nocy, nadal moczę pieluchy i nadal płaczę bez żadnego gołym okiem dostrzegalnego powodu. I nadal jestem najwspanialszym, najmądrzejszym, najśliczniejszym, najkochańszym, wszystko naj chłopakiem na świecie.
Niemożliwe, ale prawdziwe, że w najbliższy poniedziałek skończę 11 miesięcy. I tym samym rozpocznę ostatni tydzień bycia niemowlakiem. Może kogoś to pocieszy (jakąś matkę?...), że nadal najbardziej lubię jeść mleko mamy, nadal nie umiem samodzielnie zasypiać, nadal budzę się w nocy, nadal moczę pieluchy i nadal płaczę bez żadnego gołym okiem dostrzegalnego powodu. I nadal jestem najwspanialszym, najmądrzejszym, najśliczniejszym, najkochańszym, wszystko naj chłopakiem na świecie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)